Zalanie mieszkania
Witam chciałabym uzyskać jakiejś porady. Bowiem zalalam sasiadowi z dołu sufit w kuchni. peklo mi kolanko i na suficie sasiada jest widoczna mała, niewielka plama. Sasiad rząda 300 zl na pokrycie tej szkody. Mi wydaję się to śmieszne. Zaproponowałam, że sam kupie farbe i przyprowadze fachowca. sasiad odmawia, rzada pieniedzy , jesli nie załozy sprawe w sadzie. Dodam, ze ten pan ma ubezpieczone mieszkanie, bynajmniej tak mowi, czy to mozliwe ze on domaga sie odemnie tych pieniedzy a nie firma ubezpieczeniowa? powiedzial, ze od niej nic nie dostanie. co robic?
Jeśli Ty masz ubezpieczone swoje mieszkanie w tym wykupione OC to po prostu czekaj. Zalany winien wystąpić do swojego ubezpieczyciela. Jeśli uznają jego roszczenie to jego i Twój ubezpieczyciel załatwią sprawy finansowe między sobą.
Na razie ponów pisemnie swoją propozycję naprawienia szkody (list polecony). Jeśli to możliwe to udokumentuj fotograficznie wielkość szkód, żeby potem poszkodowany nie mógł twierdzić, że wody było po kostki w całym mieszkaniu.
I czekaj. Jak sąsiad pójdzie do sądu, to wysłanym pismem wykażesz swoją dobrą wolę naprawienia szkody, a dokumentacją rozmiar szkód. Resztę niech rozstrzyga sąd.
Na razie ponów pisemnie swoją propozycję naprawienia szkody (list polecony). Jeśli to możliwe to udokumentuj fotograficznie wielkość szkód, żeby potem poszkodowany nie mógł twierdzić, że wody było po kostki w całym mieszkaniu.
I czekaj. Jak sąsiad pójdzie do sądu, to wysłanym pismem wykażesz swoją dobrą wolę naprawienia szkody, a dokumentacją rozmiar szkód. Resztę niech rozstrzyga sąd.
-
- Posty: 2
- Rejestracja: 29 maja 2011, 0:24
zalałem kiedyś mieszkanie sąsiadowi, to on musiał zgłosić się do mojego ubezpieczyciela i powołać się na moją polisę ubezpieczeniową, potem ubezpieczyciel zadzwonił do mnie by wszystko potwierdzić, i było po sprawie. Nikt mi już niczym nie zawracał głowy, ale czas na zgłoszenie szkody to chyba maximum miesiąc.
Ostatnio zmieniony 15 cze 2011, 21:05 przez Sylwester Ołdak, łącznie zmieniany 1 raz.
> Sylwester Ołdak napisał:
> zalałem kiedyś mieszkanie sąsiadowi, to on musiał zgłosić się do mojego ubezpieczyciela i powołać się na moją polisę ubezpieczeniową, potem ubezpieczyciel zadzwonił do mnie by wszystko potwierdzić, i było po sprawie. Nikt mi już niczym nie zawracał głowy, ale czas na zgłoszenie szkody to chyba maximum miesiąc.
Dokladnie tak powinno wyglądać załatwienie tej sprawy. To najprostszy i najbardziej cywilizowany sposób na załatwienie takich sąsiedzkich, nie przyjemnych sytuacji.
Inna sprawa, że z reguły odbywa się to zupełnie inaczej i rodzi konflikty.
Zalałam kiedyś sąsiadkę, a że jest to kobieta z ograniczoną (ale nie pozbawiona całkowicie) możliwości swobodnego poruszania się (chodzi z balkonikiem) zaproponowałam jej pomoc w załatwieniu formalności i zgłoszenie u mojego ubezpieczyciela sprawy. Jak powiedziałam, tak zrobiłam. Zgodnie z tym, o czym mowa była wcześniej - ubezpieczyciel przyjął zgłoszenie i kazał czekać na pismo w sprawie potwierdzenia przyjęcia odpowiedzialności przeze mnie za wyrządzona szkodę.
Jednak zawsze - formalności chwilę trwają - jednak wg. mojej sąsiadki za długo (ok. 2 tygodni czekała spokojnie). I zaczęło się!!! Dzwonienie, nachodzenie, plotkowanie... Posądzenia o to, że nie zgłosiłam sprawy (choć pokazała mi pismo, które mój ubezpieczyciel do niej przysłał, a ja potwierdziłam je swoja korespondencją z ubezpieczalnia), o to, że pewnie nie będę chciała się przyznać do szkody, że jestem tak i siaka
Dodam tylko, że spokojnie czekałam na finał sprawy, na wypłatę odszkodowania i minę pani, kiedy dostanie pieniądze. Doczekałam się i doczekałam się też, że sąsiadka unika teraz mojego wzroku, nawet mnie, bo chyba cały jej świat się zawalił w momencie, gdy teoria spiskowa się nie potwierdziła.
Co do sądu - prawo zakłada, że jeśli nie potwierdzisz, że bierzesz na siebie odpowiedzialności za wyrządzoną szkodę to zalana osoba raczej nie będzie miała szans na dojście swoich roszczeń, ponieważ bardzo trudno jest udowodnić w sytuacji zalania, że zrobiłaś to specjalnie i z zamiarem wyrządzenia szkody. Więc zalani są na przegranej pozycji, jeśli sąsiad okaże się tzw. świnią. Dlatego w takich sytuacjach, jeśli sprawca szkody nie ma ubezpieczenia, dobrze jest się polubownie dogadać z poszkodowanym, żeby on pokrył koszta ze swojego ubezpieczenia.
W Twojej sytuacji jest to trudne, bo sąsiad pewnie zwietrzył interes i życzy sobie więcej, niż de facto będzie kosztowało usunięcie szkody. Nie pozostaje nic innego, jak poszukać rzeczoznawcy, ewentualnie wykonawcy z jakimiś "lepszymi" uprawnieniami, który wystawi dokument - kosztorys potwierdzający faktyczna kwotę potrzebną, by usunąć szkodę.
Powodzenia!
> zalałem kiedyś mieszkanie sąsiadowi, to on musiał zgłosić się do mojego ubezpieczyciela i powołać się na moją polisę ubezpieczeniową, potem ubezpieczyciel zadzwonił do mnie by wszystko potwierdzić, i było po sprawie. Nikt mi już niczym nie zawracał głowy, ale czas na zgłoszenie szkody to chyba maximum miesiąc.
Dokladnie tak powinno wyglądać załatwienie tej sprawy. To najprostszy i najbardziej cywilizowany sposób na załatwienie takich sąsiedzkich, nie przyjemnych sytuacji.
Inna sprawa, że z reguły odbywa się to zupełnie inaczej i rodzi konflikty.
Zalałam kiedyś sąsiadkę, a że jest to kobieta z ograniczoną (ale nie pozbawiona całkowicie) możliwości swobodnego poruszania się (chodzi z balkonikiem) zaproponowałam jej pomoc w załatwieniu formalności i zgłoszenie u mojego ubezpieczyciela sprawy. Jak powiedziałam, tak zrobiłam. Zgodnie z tym, o czym mowa była wcześniej - ubezpieczyciel przyjął zgłoszenie i kazał czekać na pismo w sprawie potwierdzenia przyjęcia odpowiedzialności przeze mnie za wyrządzona szkodę.
Jednak zawsze - formalności chwilę trwają - jednak wg. mojej sąsiadki za długo (ok. 2 tygodni czekała spokojnie). I zaczęło się!!! Dzwonienie, nachodzenie, plotkowanie... Posądzenia o to, że nie zgłosiłam sprawy (choć pokazała mi pismo, które mój ubezpieczyciel do niej przysłał, a ja potwierdziłam je swoja korespondencją z ubezpieczalnia), o to, że pewnie nie będę chciała się przyznać do szkody, że jestem tak i siaka
Dodam tylko, że spokojnie czekałam na finał sprawy, na wypłatę odszkodowania i minę pani, kiedy dostanie pieniądze. Doczekałam się i doczekałam się też, że sąsiadka unika teraz mojego wzroku, nawet mnie, bo chyba cały jej świat się zawalił w momencie, gdy teoria spiskowa się nie potwierdziła.
Co do sądu - prawo zakłada, że jeśli nie potwierdzisz, że bierzesz na siebie odpowiedzialności za wyrządzoną szkodę to zalana osoba raczej nie będzie miała szans na dojście swoich roszczeń, ponieważ bardzo trudno jest udowodnić w sytuacji zalania, że zrobiłaś to specjalnie i z zamiarem wyrządzenia szkody. Więc zalani są na przegranej pozycji, jeśli sąsiad okaże się tzw. świnią. Dlatego w takich sytuacjach, jeśli sprawca szkody nie ma ubezpieczenia, dobrze jest się polubownie dogadać z poszkodowanym, żeby on pokrył koszta ze swojego ubezpieczenia.
W Twojej sytuacji jest to trudne, bo sąsiad pewnie zwietrzył interes i życzy sobie więcej, niż de facto będzie kosztowało usunięcie szkody. Nie pozostaje nic innego, jak poszukać rzeczoznawcy, ewentualnie wykonawcy z jakimiś "lepszymi" uprawnieniami, który wystawi dokument - kosztorys potwierdzający faktyczna kwotę potrzebną, by usunąć szkodę.
Powodzenia!
-
- Posty: 59
- Rejestracja: 17 cze 2012, 22:21
Uważajcie na zgłaszane szkody!!
Jeżeli Tobie ktoś np. zalał mieszkanie - zgłaszaj szkodę z polisy winowajcy!!
Pomimo, iż miałbyś ubezpieczone swoje mieszkanie, to zgłaszaj z polisy tego, kto zawinił. Jest to bardzo ważne, ponieważ gdy zgłaszasz ze swojej polisy, towarzystwo ubezpieczeniowe może ale NIE MUSI ściągać gotówki z winowajcy. Co prawda wypłacą Tobie odszkodowanie, ale najprawdopodobniej zostanie szkoda po Twojej stronie, pomimo iż ktoś inny zawinił. Innymi słowy towarzystwa ubezpieczeniowe idą na totalną łatwiznę i nie domagają się roszczeń od towarzystwa winowajcy lub samego winowajcy (gdy ten nie ma OC).
Jeżeli sąsiad, który przykładowo zalał Twoje mieszkanie nie ma polisy - żądaj naprawy szkody lub zwrotu gotówki.
Jakież było moje zdziwienie, gdy w Generali usłyszałem przed wznowieniem polisy, iż mam status osoby szkodowej (stawki idą diametralnie w górę), pomimo iż mój sąsiad zalewał mi łazienkę i zgłaszałem to swojemu towarzystwu a ci wpisywali cały czas winę sąsiada na moje konto, ani razu nie występując do sąsiada lub jego ubezpieczalni.
Jeżeli Tobie ktoś np. zalał mieszkanie - zgłaszaj szkodę z polisy winowajcy!!
Pomimo, iż miałbyś ubezpieczone swoje mieszkanie, to zgłaszaj z polisy tego, kto zawinił. Jest to bardzo ważne, ponieważ gdy zgłaszasz ze swojej polisy, towarzystwo ubezpieczeniowe może ale NIE MUSI ściągać gotówki z winowajcy. Co prawda wypłacą Tobie odszkodowanie, ale najprawdopodobniej zostanie szkoda po Twojej stronie, pomimo iż ktoś inny zawinił. Innymi słowy towarzystwa ubezpieczeniowe idą na totalną łatwiznę i nie domagają się roszczeń od towarzystwa winowajcy lub samego winowajcy (gdy ten nie ma OC).
Jeżeli sąsiad, który przykładowo zalał Twoje mieszkanie nie ma polisy - żądaj naprawy szkody lub zwrotu gotówki.
Jakież było moje zdziwienie, gdy w Generali usłyszałem przed wznowieniem polisy, iż mam status osoby szkodowej (stawki idą diametralnie w górę), pomimo iż mój sąsiad zalewał mi łazienkę i zgłaszałem to swojemu towarzystwu a ci wpisywali cały czas winę sąsiada na moje konto, ani razu nie występując do sąsiada lub jego ubezpieczalni.
-
- Posty: 1
- Rejestracja: 22 maja 2015, 10:07
Zalanie mieszkania
A co zrobić jeżeli to nam ktoś zalał mieszkanie i w rezultacie na pojawił się w mieszkaniu grzyb? Czy to również można uwzględnić w odszkodowaniu za szkody, które wyniknęły z winy sąsiada? A przy okazji zapytam, czy sąsiad może również pokryć koszty współpracy z firmą, która zajmowała się osuszaniem.