wycena gruntu rolnego
Podzwoń po lokalnych punktach skupu zbóż (zwykle są to młyny zbożowe) i już będziesz wiedział w jakich cenach chodzi żyto na Twoim rynku. Jeśli masz w okolicy jakieś lokalne targowiska rolne, to też możesz się przejść i popytać po ile skupują żyto.
A analizę rynku musisz zrobić, choćby po to aby wykazać, dlaczego zasosowałeś akurat metodę wskaźników szacunkowych.
Podzwoń po lokalnych punktach skupu zbóż (zwykle są to młyny zbożowe) i już będziesz wiedział w jakich cenach chodzi żyto na Twoim rynku. Jeśli masz w okolicy jakieś lokalne targowiska rolne, to też możesz się przejść i popytać po ile skupują żyto.
żadnych dowodów na piśmie np. w formie cenników z punktów skupu nie musisz w operacie przedstawiać /choć jeśli masz takowe, to też nie zaszkodzi/.
A analizę rynku musisz zrobić, choćby po to aby wykazać, dlaczego zasosowałeś akurat metodę wskaźników szacunkowych.
A analizę rynku musisz zrobić, choćby po to aby wykazać, dlaczego zasosowałeś akurat metodę wskaźników szacunkowych.
Podzwoń po lokalnych punktach skupu zbóż (zwykle są to młyny zbożowe) i już będziesz wiedział w jakich cenach chodzi żyto na Twoim rynku. Jeśli masz w okolicy jakieś lokalne targowiska rolne, to też możesz się przejść i popytać po ile skupują żyto.
żadnych dowodów na piśmie np. w formie cenników z punktów skupu nie musisz w operacie przedstawiać /choć jeśli masz takowe, to też nie zaszkodzi/.
A analizę rynku musisz zrobić, choćby po to aby wykazać, dlaczego zasosowałeś akurat metodę wskaźników szacunkowych.
I właśnie w związku z tym co napisałeś pojawia się pytanie jak często i czy w ogóle rzeczoznawcy majątkowi posługują się metodą wskaźników szacunkowych gruntów, skoro można się nią posłużyć w przypadku braku transakcji rynkowych. Jeśli na przykład kandydat na rzeczoznawcę zechce wykonać w ramach praktyki zawodowej operat tą metodą to jak powinien przekonująco uzasadnić jej zastosowanie? Może grunty najwyższych klas są w miarę rzadkim przedmiotem obrotu na niektórych rynkach co dawałoby takie uzasadnienie?
[quote:1ec2c940fe="PiotrW;8130"] Może grunty najwyższych klas są w miarę rzadkim przedmiotem obrotu na niektórych rynkach co dawałoby takie uzasadnienie?[/quote:1ec2c940fe]
Nie radziłbym tu stosować tej metody. Powodowałaby ona duże niedoszacowanie wartości. Nie do wybronienia się na egzaminie.
W zasadzie do zwykłych gruntów rolnych nie można użyć tego sposobu wyceny ze względu na dobrze rozwinięty rynek transakcji. Jeśli nawet na obszarze gruntów, na których wyceniamy jest ich mało, to będą one na przykład w sąsiedniej miejscowości /rynki rodzajowo i obszarowo podobne/. Dlatego nie widzę tutaj wiarygodnej możliwości uzasadnienia zastosowania tego sposobu wyceny.
Niemniej jednak dostrzegam tu inne pole zastosowania wskaźników szacunkowych, np. do wyceny gruntów zawierających jakieś wody powierzchniowe. Z moich doświadczeń wynika, że znaleźć transakcje dotyczące obrotu takimi nieruchomościami jest trudno (choć może zależy to od regionu kraju) i zastosowanie tutaj metody wskaźnikowej jest, moim zdaniem, jak najbardziej zasadne.
K.
Nie radziłbym tu stosować tej metody. Powodowałaby ona duże niedoszacowanie wartości. Nie do wybronienia się na egzaminie.
W zasadzie do zwykłych gruntów rolnych nie można użyć tego sposobu wyceny ze względu na dobrze rozwinięty rynek transakcji. Jeśli nawet na obszarze gruntów, na których wyceniamy jest ich mało, to będą one na przykład w sąsiedniej miejscowości /rynki rodzajowo i obszarowo podobne/. Dlatego nie widzę tutaj wiarygodnej możliwości uzasadnienia zastosowania tego sposobu wyceny.
Niemniej jednak dostrzegam tu inne pole zastosowania wskaźników szacunkowych, np. do wyceny gruntów zawierających jakieś wody powierzchniowe. Z moich doświadczeń wynika, że znaleźć transakcje dotyczące obrotu takimi nieruchomościami jest trudno (choć może zależy to od regionu kraju) i zastosowanie tutaj metody wskaźnikowej jest, moim zdaniem, jak najbardziej zasadne.
K.
Dokładnie. Napisać coś, a wybronić potem na egzaminie to dwie różne sprawy. Nieruchomości rolnych sprzedaje się dużo i trudno tak naprawdę znaleźć „czysty” przykład rynku gdzie takiego obrotu by nie było. Co do wód powierzchniowych, to pamiętam co prawda inny przykład, jak oglądałem kiedyś działkę, formalnie rolną przeznaczoną pod uprawy rolne, która notorycznie, przy każdym deszczu zalewana była wodą na znacznej powierzchni. Nikt nie chciał kupić tej nieruchomości i pewnie nie kupił ze względu na osobliwe położenie.