Strona 1 z 1

: 21 cze 2007, 22:55
autor: grazdanka
Nie wiem jak wy , ale ja odczuwam pewien dyskomfort kiedy myślę o egzaminie i podejściu Ministrerstwa Budownictwa i Szacownej Państwowej Komisji. Niestety coraz bardziej liczy się umiejętność wkuwania nie przydatnych przepisów. Osoby z MB, chyba stoją na stanowisku, że najważniejsze, żeby mieć przepisy w głowie, a nie głowę w przepisach (dla mnie to umiejętność interpretowania przepisów -to moja wersja tego co jest ważniejsze). Czyli wygrywają ci, którzy charakteryzują się świetną pamięcią i umiejętnością wkuwania przepisów, a te osoby, które są praktykami i potrawią znaleźć odpowiedni przepis i go zastosować są na przegranej praktyce. NA egzaminie w grudniu jedna z osób opowiedziała o sytuacji, gdy zatrudniła licencjonowanego pośrednika, który zdał z bardzo dobrym wynikiem, ale co z tego jeśli nie potrafi sprzedać żadnego mieszkania i to inni pracują na niego i jest w firmie trzymany dlatego, ze ma licencję. Czy tak też wkrótce nie stanie się z zarządcami, że będziemy mieli zarządców, którzy będą rzucać cytatami przepisów, ale nie będą sie potrafili odnaleźć w sytuacjach, gdy przepis czegoś nie reguluje i trzeba będzie użyć głowy. Obrona pracy też nie jest też obroną tez zawartych w planie i odpowiadaniem na pytania dotyczące pracy zarządcy w konkretnych przypadkach problemowych tylko odpowiadaniem np na pytania dot. sposobów konserwacji instalacji tryskaczkowej .

: 05 lip 2007, 22:50
autor: zigza.Q
myślę, że nie jest to normalny egzamin...
powinno się to nazywać inaczej jakoś - bardziej psychodelicznie -
dla ustnego np. można dołożyć MILCZENIE OWIEC... :-)

Pzdr.