Ale...
Im dłużej myślę nad tym problemem, tym bardziej zastanawiam się, czy takie podejście jest słuszne. Przedmiotem wyceny jest przecież nie prawo do nieruchomości 100%, tylko prawo do nieruchomości w x%, a transakcje takimi prawami na rynku w zasadzie nie istnieją! Podobnie jest np. ze sprzedażą prawa do wynajmu określonej powierzchni. Inaczej: Gdyby ów % współwłaściciel próbował sprzedać na rynku (rynku, a nie pozostałym właścicielom) swój udział, to pewne jest, że NIGDY nie sprzeda go po cenie równej % wartości całej nieruchomości. Co więcej, idę o zakład, że w ogóle nie sprzeda tego swojego udziału, bo kto byłby zainteresowany nabyciem prawa własności w np.15% nieruchomości - zachodzą więc szczególne okoliczności, które wykluczają opisaną na wstępie "rynkową" metodę dojścia do wartości takiego prawa.
Czy ktoś z Was miał podobne dylematy"
